Na Dach Słowenii

Triglav to najwyższy szczyt Słowenii. Nie bez powodu Triglav znajduje się w herbie i na fladze tego kraju. Jednocześnie jest najwyższym wierzchołkiem Alp Julijskich.

Triglav leży na północy Słowenii, tuż przy granicy z Austrią. Z południa Polski można tam dojechać w ciągu ok. 10 godzin, co czyni ten szczyt idealnym celem na krótki wypad. Na samą akcję górską spokojnie wystarczą nam trzy dni. Wyjazd na Triglav to zatem świetna propozycja dla tych, którzy chcą przeżyć górską przygodę, ale nie mają czasu na długą wyprawę. Wspinaczka na Triglav to także możliwość zdobycia jednego z najbardziej znanych szczytów w Europie, należącego również do Korony Europy.

Triglav wznosi się pomiędzy doliną Vrata na północy a kotliną Velo Polje na południu. Od północnej strony opada ponad 1000-metrową ścianą, której eksploracja odegrała istotną rolę w rozwoju słoweńskiego alpinizmu. W pobliżu kopuły znajdują się resztki lodowca. Na szczyt wiedzie wiele tras o różnym poziomie trudności. My wchodzić będziemy jedną z najpiękniejszych i najbardziej widokowych tras – od strony miejscowości Trenta.

Nieco historii

Nazwa Triglav wiąże się ze średniowiecznymi słowiańskimi wierzeniami. Według nich na wierzchołku góry swoją siedzibę miał potężny Trojan – pogańskie bóstwo wody, ziemi i podziemi. W XIX wieku Triglav został uznany za symbol słowiańskości. Dlatego też w 1889 roku ksiądz z pobliskiej wsi, Jakob Aljaž odkupił szczyt góry, tak by był on w słoweńskich rękach. Niedługo potem postawił na wierzchołku cylindryczną wieżę z blachy służącą za schronienie przed burzą, tzw. Aljažev stołp. Stoi on tam do dzisiaj. Z inicjatywy księdza Aljaža powstało też schronisko pod szczytem Triglava – Triglavski Dom, w którym będziemy nocować podczas wyjazdu.

fot. Aleksandra Dzik

Trudności

Brak potrzeby korzystania z raków i czekanów oraz zaawansowanego sprzętu alpinistycznego sprawia, że Triglav jest wspaniałym celem dla tych, którzy dopiero rozpoczynają przygodę z górami wyższymi niż Polskie Tatry. Wyprawa na Triglav stanowi także fantastyczne przygotowanie przed sezonem wyprawowym na czterotysięczniki Alp lub pięciotysięczniki Kaukazu.

O ile nie chcemy celowo utrudnić sobie wejścia poprzez korzystanie z via ferraty to wejście na Triglav odbywa się ogólnodostępnym szlakiem turystycznym. Choć wielu wysportowanych Słoweńców dosłownie przebiega go nie korzystając ze specjalistycznego sprzętu ani umieszczonych na skałach zabezpieczeń, to jednak zdecydowanie nie można nazwać Triglava górą trekkingową. Nawet relatywnie najłatwiejsze trasy wiodą terenem eksponowanym i ubezpieczonym tak jak via ferraty. Wyprawa na Triglav jest więc połączeniem ambitnego trekkingu z wędrówką po via ferratach,

Już pierwszego dnia, podczas trwającego ok. 7-8 godzin i liczącego blisko 2 kilometry przewyższenia podejścia od parkingu do Triglavskiego Domu, na trasie mamy do czynienia z pewnymi trudnościami. O ile początkowo szlak wiedzie szeroką i dobrze wydeptaną trasą, o tyle wyżej prowadzi po skałach i nieraz wymalowane na nich znaki są jedynym potwierdzeniem tego, że idziemy w dobrym kierunku. Gubiąc ścieżkę bardzo łatwo jest wpakować się w skalne trudności. Na samym szlaku także miejsc eksponowanych nie brakuje. Te potencjalnie niebezpieczne są jednak zabezpieczone stalowymi linami bądź klamrami czy stopniami. Na ogół wystarczy chwycić się dłonią liny lub przejść po stopniach, nie ma potrzeby użycia uprzęży, lonży via ferrata czy lin. W złych warunkach jednak taki sprzęt może się przydać już tutaj, a tym bardziej pod szczytem Triglava, dlatego należy mieć go ze sobą. Koniecznie mieć ze sobą należy także kask. Już podczas pierwszego dnia podejścia mamy do przekroczenia kilka miejsc potencjalnie zagrożonych spadającymi kamieniami. Na wypadek oblodzeń w górnych partiach Triglava warto nawet w sezonie letnim, a na pewno wiosna czy jesienią, zabrać także turystyczne raczki.

Fot. Aleksandra Dzik

Atak szczytowy

Po noclegu w przestronnym i komfortowym schronisku Triglavski Dom na szczyt Triglava warto wyruszyć wcześnie rano. Choć do przejścia mamy zaledwie nieco ponad 300 metrów przewyższenia, a tabliczka przy wejściu na szlak podaje jako czas wejścia na szczyt około godzinę, to w praktyce należy się nastawić na dłuższą wędrówkę, a przy tym bardziej wymagającą technicznie niż dnia poprzedniego. Przy dobrych warunkach pogodowych, kiedy faktycznie dałoby się dotrzeć na szczyt bardzo szybko, na szlaku napotkamy zapewne sporo turystów. Mijanki w eksponowanym terenie ubezpieczonym stalowymi linami i stopniami wymagają dużej ostrożności i nie wszędzie da się je bezpiecznie zrealizować. Przy nieco bardziej wymagających warunkach pogodowych, np. gdy szlak jest oblodzony, turystów na trasie jest zdecydowanie mniej. Wtedy jednak lepiej się nie spieszyć, iść uważnie i dokładnie się asekurować. Kask, uprząż oraz lonża via ferrata na tym odcinku to podstawa. Linę oraz raczki także weźmy na wszelki wypadek ze sobą, choćby na wszelki wypadek.

Pierwsze podejście wyprowadza nas na Mały Triglav. Stamtąd po nieznacznej utracie wysokości podczas zejścia na przełęcz rozpoczniemy ostatni etap wspinaczki na szczyt Triglava. Widoki przy dobrej pogodzie zapierają dech w piersiach. W promieniach wschodzącego słońca panorama Alp Julijskich wygląda niesamowicie pięknie.

Czas wejścia na szczyt z Triglavskiego Domu to zwykle około 2-3 godziny. Zejście z powrotem trwa nieco krócej, około godziny – dwóch. Ambitni mogą jeszcze tego samego dnia zejść na dół. Ale zasiadanie bezpośrednio po takiej „wyrypie” za kierownicą i podróż do Polski na pewno nie byłoby rozsądne ani bezpieczne. Lepszym pomysłem może być spędzenie kolejnej nicy w Triglavskim Domu. Tak właśnie robimy podczas naszych wypraw na Triglav. Kolacja w sympatycznym schronisku, czas na fotografowanie zachodu słońca i wczesne udanie się do łóżek.

Fot. Aleksandra Dzik

Kolejnego dnia warto wstać wcześnie. Czeka nas zejście do Trenty, na które trzeba zarezerwować około 5 godzin. Wczesny wymarsz to także okazja do kolejnej sesji fotograficznej, tym razem o wchodzie słońca. Po dotarciu na parking możemy od razu ruszać w drogę powrotną do kraju. Choć wcale niekoniecznie. Możemy też zostać w Alpach Julijskich jeszcze kilka dni. Znajduje się tam wiele via ferrat o różnym poziomie trudności. Każdy, czy to początkujący czy zaawansowany miłośnik „żelaznych dróg” znajdzie tam z pewnością coś dla siebie.