Jest w Unii Europejskiej, całkiem niedaleko od Polski, taki kraj, w którym wciąż znajdziemy wiele nienaruszonych przez ludzką ingerencję lasów, a na górskim szlaku możemy nie spotkać przez szereg dni ani jednego turysty. Gdzie możemy rozbić biwak w dowolnym miejscu w górach, gdzie tylko nam się spodoba. A jeśli spotkamy miejscowych mieszkańców, to choć może nam być trudno się porozumieć, i tak możemy być pewni, że chcą nas ugościć. Ten kraj to Rumunia. Szczególnie jej północne rejony, przy granicy z Ukrainą i Węgrami, zaskakują bogactwem górskiej przyrody oraz urokliwością wiosek leżących u stóp gór. Te góry to Maramuresz, czy też Marmarosze, a także leżące tuż obok Góry Rodniańskie, nazywane również Alpami Rodniańskimi. Nazwa „Alpy”, choć nieadekwatna geograficznie, odzwierciedla alpejski charakter gór, przypominających nieco nasze Tatry Zachodnie. To właśnie w te góry z przyjemnością się udajemy aby oderwać się od cywilizacji. I Was także chcielibyśmy tam zaprosić.

Jeśli macie już schodzone polskie góry i szukacie nowych pasm do odwiedzenia, trekking w Górach Marmaroskich oraz Alpach Rodniańskich w Rumunii to coś dla Was. Dzikie i niezadeptane jeszcze przez tłumy turystów góry północnej Rumunii to idealne miejsce, by poczuć moc natury i delektować się jej pięknem.

Fot. Aleksandra Dzik

Trekking dla każdego

Wycieczki w ramach naszego trekkingu w górach Rumunii zostały zaprojektowane tak, aby sprostał im każdy. Poradzi sobie tylko wytrawny turysta, ale i osoba która dotychczas wędrowała od schroniska do schroniska. Wystarczy podstawowa kondycja fizyczna oraz trochę chęci i gotowości do przeżycia górskiej przygody na łonie natury.

Przejścia podczas trekkingu w Rumunii są około dwudniowe, z jednym noclegiem w namiotach w górach. Natomiast przed i po każdej z wycieczek nocujemy w pensjonatach lub schroniskach. Są to miejsca, w których można w miarę komfortowo odpocząć, wysuszyć się i przygotować do kolejnej wędrówki. Dodatkowo wycieczki górskie odbywają się „na lekko”, tylko z bagażem na dane wyjście. Pozostała część bagaży zostaje w pensjonacie czy schronisku, będącym naszą bazą, a następnie przewożona jest samochodami z jednej do drugiej bazy wypadowej, tak aby uczestnicy nie musieli dźwigać ciężkich plecaków.

Najpiękniejsze trasy

Podczas naszego trekkingu wędrujemy przez najatrakcyjniejsze rejony gór północnej Rumunii. Trasa trekkingu częściowo wiedzie szlakami znakowanymi, częściowo nieznakowanymi ścieżkami, a częściowo bezdrożami. Przemierzamy najatrakcyjniejsze widokowo, pokryte lasami i połoninami wzniesienia Gór Marmaroskich. Zaczynamy od słynącego z korytarzy dawnej kopalni, pozbawionego w wyniku braku wody lasu, lecz obecnie porastającego barwnymi kwiecistymi łąkami masywu Toroiaga. Odwiedzamy też między innymi malowniczą dolinę Vaserul z kolejką wąskotorową, którą możemy kawałek się przejechać.

Druga część wycieczki to trekking o bardziej wysokogórskim charakterze w położonych po przeciwnej stronie doliny rzeki Vişeu, zwanej również Borszą, Alpach Rodniańskich. Krajobraz przypomina tu trochę nasze Tatry Zachodnie. Zdobędziemy między innymi najwyższy szczyt Gór Rodniańskich Pietrosu. W drodze powrotnej do kraju odwiedzimy jedną z najniezwyklejszych atrakcji turystycznych Rumunii – Wesoły Cmentarz w Săpânţa.

Fot. Aleksandra Dzik

Plan wędrówki

Spotykamy się w  miejscowości Baia Borsza opodal miasteczka Borsza, stanowiącego punkt wypadowy w Alpy Rodniańskie oraz Góry Marmaroskie. Tu dojeżdżamy z Krakowa bądź z innych miast czy nawet krajów, zależnie skąd są uczestnicy. Nocujemy w pensjonacie serwującym pyszną rumuńską kuchnię. Kolejnego dnia, po odpoczynku, ewentualnie zakupach, jesteśmy gotowi do wyruszenia w pierwszą trasę – trekking w Górach Marmaroskich.

Tego dnia mamy do przejścia niewielki odcinek. Nasze bagaże przez większą część trasy jadą samochodem. Docieramy na przełęcz na wysokości 1635 m n.p.m. pod szczytem Toroiaga. Tutaj nocujemy w drewnianej chatce – bezobsługowym schronie Luciacasa.

Nazajutrz mamy już niedaleko na wierzchołek góry Toroiaga (1930m n.p.m.). Przez kolejne szczyty jej pasma, spośród których główny to Tiganului (1736m n.p.m.), schodimy do doliny Vaserul. Tutaj podziwiać można tradycyjną kolejkę wąskotorową, a nawet przejechać nią kilka stacji. Nocujemy w dolinie pod namiotami bądź w budynkach stacji kolejki. Kolejnego dnia naszym celem jest przejście pasma Pietrosu Bardaul (1850 m n.p.m.), skąd schodzimy do miejscowości wypoczynkowej Poienile de Sub Munte. Ciekawostką jest, że mieszkańcy tej doliny to Huculi. Serdeczni i gościnni mieszkańcy mówią językiem podobnym do ukraińskiego, dlatego łatwo się z nimi porozumieć. Stąd wracamy na nocleg do naszego pensjonatu w Baila Borsza.

Fot. Aleksandra Dzik

Kolejnego dnia pakujemy się, zjeżdżamy na zakupy do głównej doliny do centrum Borszy, skąd po krótkiej przerwie na zakupy podjeżdżamy tak wysoko jak sięga asfalt na przeciwległe zbocze. Tym razem są to podnóża Gór Rodniańskich. Jeśli tylko warunki pozwalają nasze bagaże także dalej jadą samochodem. My zaś mamy tylko trzy godziny podejścia „na lekko” do Stacji Meteorologicznej „Iezer-Pietrosu” (ok. 1700 m n.p.m.) u podnóża sławnego Pietrosula.

Po noclegu w budynku stacji rozpoczynamy dwudniowe przejście, z noclegiem w górach pod namiotami. Najpierw osiągamy najwyższy szczyt Alp Rodniańskich Pietrosu (2303m n.p.m.). Następnie przez kolejne szczyty pasma: Buhaescu Mare (2268 m n.p.m.), Repede (2074 m n.p.m.) oraz Laptele Mare (2172m n.p.m.) docieramy do ośrodka narciarskiego Statiunea Borsza. Stąd wracamy do pensjonatu w Baia Borsza.

Kultura i folklor

Jeśli czas pozwala, mamy możliwość wycieczki fakultatywnej np. do słynącej z przepięknych malowanych cerkwi Bukowiny. Kolorowe cerkiewki robią niesamowite wrażenie. Z kolei wracając do Polski wartym odwiedzenia miejscem jest „Wesoły Cmentarz” w Săpânţa. Można też wykąpać się w źródłach termalnych na Słowacji.