Spróbować himalaizmu

Któż spośród adeptów alpinizmu nie marzył o wyprawie w Himalaje? Nie tylko o trekkingu, ale o zakosztowaniu prawdziwego życia himalaisty i prawdziwej wspinaczki. Oczywiście wiele szczytów jest w zasięgu tylko osób bardzo doświadczonych i wytrenowanych. Albo takich, którzy mimo relatywnie małego doświadczenia są gotowi zapłacić ogromne sumy i podjąć ogromne ryzyko, wchodząc na szczyty ośmiotysięczne z dużą pomocą szerpańskich tragarzy wysokościowych oraz korzystając z tlenu z butli. Jednak dla osób, które chciałyby dokonać łatwiejszych i bezpieczniejszych wejść alpinistycznych, zachowując przy tym czystość stylu, a więc nie korzystając z tlenu z butli, Himalaje Nepalu również mają wiele ciekawych tras do zaoferowani.

fot. Aleksandra Dzik

Imja Tse czyli Island Peak

Idealnym celem na początek ambitniejszej przygody z Himalajami jest szczyt Imja Tse, bardziej znany pod jego angielską nazwą Island Peak. Island Peak liczy sobie 6189m n.p.m. wysokości.

Wyprawa na Imja Tse to idealna propozycja dla osób, które mają już za sobą wejścia na szczyty cztero- czy pięciotysięczne i szukają dalszej ścieżki górskiego rozwoju w kierunku gór najwyższych: siedmio- i ośmiotysięczników. Wejście na Island Peak to łatwy alpinizm, nie jest to jednak góra, którą można zlekceważyć. Dla osób z doświadczeniem alpejskim czy kaukaskim wspinaczka na Island Peak będzie wyzwaniem ciekawym i wzbogacającym górskie doświadczenie.

Ambitny sześciotysięcznik

Z racji swojej wysokości Island Peak jest też idealnym wypełnieniem luki pomiędzy pułapem wysokości 5000 a 7000 metrów, przed którą stają alpiniści pragnący stopniowo wypróbowywać swój organizm na coraz większych wysokościach. To jeden z nielicznych łatwo dostępnych turystycznie sześciotysięczników na świecie.

Dodatkowo wyprawa na Island Peak to okazja do podziwiania malowniczych panoram i sławnych ścian himalajskich szczytów, a także do odwiedzenia bazy u podnóża najwyższego szczytu świata Mount Everest, jak również wejścia na kultowy punkt widokowy Kala Patthar. A że nie samymi górami człowiek żyje, będzie też okazja do zanurzenia się w egzotycznej wielobarwnej kulturze ludów Nepalu, skosztowania pysznej kuchni, obserwacji rytuałów różnych religii czy podziwiania niezwykłej sztuki i rękodzieła.

fot. Badri Aryal

Wyprawa

Spotykamy się na lotnisku w Katmandu. Stamtąd jedziemy do kameralnego komfortowego hotelu położonego w najsławniejszej turystycznej dzielnicy stolicy Nepalu – na Thamelu. Choć Thamel to wielkie centrum handlu, nasz hotel leży w jednej z bocznych uliczek, więc  mamy tu ciszę i spokój. Po krótkiej drzemce wyruszamy na zwiedzanie Thamelu. Jeśli czas i siły pozwalają można też wybrać się w rejon Placu Durbar, otoczonego świątyniami i pałacami z różnych epok historycznych oraz tętniącego barwnym życiem handlowym oraz religijnym.

Nazajutrz rano jedziemy na lotnisko w Ramechhap, skąd czeka nas ok. 45-minutowy przelot do Lukli (2750m n.p.m.). Z Lukli ruszamy w drogę pieszo. Po łatwym trekkingu wzdłuż doliny rzeki Dudhkoshi pierwszy nocleg spędzamy w lodży  w szerpańskiej miejscowości Phakding (2610 m n.p.m.). Nazajutrz czeka nas stamtąd ok. 7-godzinny marsz do sławnego miasteczka regionu Solukhumbu – Namche Bazar (3440 m n.p.m.). W tutejszej lodży spędzimy dwie noce. Kolejny dzień spędzimy bowiem na aklimatyzacji w rejonie Namcze Bazar. Wybierzemy się do wioski Khumjung, na wysokość ok. 4000 m n.p.m.

Ku najwyższym szczytom Himalajów

Nazajutrz przemieścimy się do Tengboche (3860 m n.p.m.). Tengboche to wspaniały punkt widokowy, z którego podziwiać można szczyty Ama Dablam oraz Thamserk, a także panoramę Himalajów Khumbu. Można tu też zwiedzić buddyjski klasztor i obserwować modły mnichów.

Z Tengboche wyruszymy w 6-7-godzinny trekking do kolejnej wioski, Dingbuche (4450 m n.p.m.). Kilometrów pokonamy tym razem mniej niż w poprzednich dniach, za to zdobędziemy więcej wysokości. Tutaj znowu zakwaterujemy się w lodży na dwa noclegi. W dzień aklimatyzacyjny wespniemy się na pobliski szczyt Nangar Tschang, osiągając wysokość ok. 5000 m n.p.m.

Kolejnego dnia podchodzimy do wioski Tengboche, gdzie Szerpowie nadal prowadzą tradycyjny styl życia, a następnego dnia do wioski Lobuche (4950 m n.p.m.). Po drodze będziemy mogli podziwiać widoki między innymi na Pumori, Ama Dablam oraz Lhotse. Ukaże nam się również nasz główny cel – Island Peak.

fot. Badri Aryal

Everest Base Camp

Najbardziej wyczekiwany dzień trekkingu aklimatyzacyjnego to zdecydowanie ten, w którym osiągniemy bazę pod Mount Everestem. . Z Lobuche czeka nas ok 3-4-godzinne podejście do Gorak Shep (5160 m n.p.m.), skąd po lunchu wyruszymy do Everest Base Camp – bazy alpinistycznej u stóp najwyższej góry świata. Następnie wrócimy na nocleg do Gorek Shep, skąd kolejnej nocy nad ranem wyruszymy na ok. dwugodzinne podejście na szczyt Kala Patthar (5550 m n.p.m.) tak aby zobaczyć stamtąd wschód słońca. To sławny punkt widokowy, z którego można zachwycać się widokami na wszystkie najważniejsze masywy Himalajów, w tym oczywiście Mount Everest. Na Kalapatthar dotrzemy w porze wschodu słońca, aby móc zobaczyć najbardziej spektakularny widok, jaki oferuje to miejsce. Następnie zejdziemy do Gorak Shep dalej w dół do Dingboche (4400 m n.p.m.).

Na szczyt Island Peak

Teraz odłączamy się od głównego szlaku trekkersów wędrujących pod Mount Everest. Udajemy się do wioski Chhukung, a stąd kolejnego dnia  do bazy pod Island Peak (5200m n.p.m.), usytuowanej u podnóża południowo-zachodnich zboczy. Następny dzień spędzamy na aklimatyzacji oraz szkoleniu przypominające zasady poruszania się w terenie wysokogórskim i lodowcowych oraz podstawy ratownictwa.

Wreszcie czeka nas najtrudniejszy a zarazem najbardziej ekscytujący i wyczekiwany dzień wyprawy: atak szczytowy na Imja Tse, czyli Island Peak (6189m n.p.m.). Wyruszymy z bazy bardzo wcześnie, ok. 1:00. Trasa wiedzie najpierw skalistym wąwozem, następnie żebrem, wreszcie lodowcem wymagającym asekuracji linowej aż do wierzchołka. Po osiągnięciu szczytu schodzimy do bazy, krótki odpoczynek i kontynuujemy zejście aż do Chhukung.

W kolejnych dniach schodzimy dalej tą sama drogą, którą przyszliśmy: do Tengboche, dalej do Namcze Bazar, wreszcie do Lukli, skąd samolotem i busem powrócimy do Katmandu. Tam już czeka na nas odpoczynek, świętowanie oraz zwiedzanie historycznego miasta.