Zespół działający w czerwcu na Monte Bianco nie miał niestety szczęścia do pogody. To ona zdecydowała o tym, że szczyt pozostał niezdobyty. Zresztą nie tylko przez naszych, ale przez nikogo od wielu dni, a także w dniach kolejnych. Zalegający nad Alpami arktyczno-niżowy front sprawił, że góry opustoszały, stając się terenem działania niemal wyłącznie twardych narodów słowiańskich. 30 czerwca, po wcześniejszym uzyskaniu aklimatyzacji, nasz polsko-ukraiński zespół wyruszył ze schroniska Gonella na atak szczytowy. Dwie osoby wraz z Olą Dzik wycofały się (jedna ze schroniska Gonella, druga z grani szczytowej Monte Bianco) na stronę włoską. Pozostała piątka wraz z Ihorem Karabinem oraz Szymkiem Wawrzutą dotarła do schronu Vallot (ok. 4300m n.p.m.), co w panujących warunkach było nie lada wyczynem. Dostępu do szczytu bronił jednak huraganowy wiatr, dlatego zmuszeni byli wycofać się najkrótszą możliwą drogą na stronę Francji. Wszystkim należy się ogromny szacunek za walkę w skrajnie trudnych warunkach. A Igorowi za znalezienie trasy zejściowej przy zerowej widoczności.